Spotykamy się dziś po raz kolejny pod budynkiem wymiaru sprawiedliwości. Sprawiedliwość (jak sama nazwa tej instytucji mogłaby sugerować) ma różne wymiary. W wymiarze państwowym reprezentuje go właśnie ten szary gmach, który wraz z innymi mu podobnymi gmachami wypełnionymi przekonanymi o własnej słuszności, moralnie „wyższymi” sędziami i prokuratorami nie budzi ani sympatii ani zaufania.
Nie przychodzimy tu aby ich o cokolwiek prosić. Zresztą nie umielibyśmy tego zrobić nawet jakbyśmy chcieli, bo osoby tam w środku nie mówią naszym językiem. Rozmowa z instytucjami jest niczym rozmowa z maszyną. Nie będziemy szukać ludzkiego pierwiastka w tych pustych skorupach przypominających ludzkie ciała.
Jesteśmy tu za to po to, żeby wysłać trochę ciepła w kierunku ludzi, którzy są dla nas ważni. Niech ogień solidarności ogrzeje ich w zimnych korytarzach i salach sądowych tego betonowego trupa wzniesionego jako pomnik niewolniczego posłuszeństwa i strachu przed karą.
Chcemy dać jasny sygnał, że stoimy murem za naszymi towarzyszami, bez względu na to co przygotowuje dla nich wymiar państwowej sprawiedliwości. Stajemy solidarnie poza winą i niewinnością, odrzucając moralny kręgosłup ulepiony rękami autokratów, każący wierzyć, że próba podpalenia radiowozu jest terrorem. Te same standardy mówią nam, że mordy na afgańskiej ludności cywilnej czy destabilizowanie bliskiego wschodu kosztem katastrofy humanitarnej, tylko po to by nażłopać się irackiej ropy, są dla odmiany misjami pokojowymi.
Co więcej, o tym kto jest a kto nie jest terrorystą decyduje tylko władza. Wytykając, naznaczając terrorystów, państwo odwraca uwagę od swoich własnych zbrodni, często je też w ten sposób usprawiedliwiając. Społeczeństwo jest przez władzę terroryzowane terrorem. To nie sam tzw „terror” terroryzuje polskie społeczeństwo zmuszając je do dobrowolnego oddawania się ograniczeniom, pacyfikując je do posłuszeństwa. Gdy nie ma innych niż państwo „prawdziwych” terrorystów, ich rolę przejmuje samo pojęcie terroru, sama łatka, którą zawsze można gdzieś przykleić.
Dziś w uszach dźwięczą informacje o represjach ze strony państwa, analizy państwowego aparatu przemocy. Życie codzienne snuje opowieści o policyjnej pale i paralizatorze, który staje się już teraz w polsce powszechnie stosowanym policyjnym narzędziem tortur, o szeroko zakrojonej inwigilacji. Od roku statystycznie co miesiąc ABW lub policja nachodzi nas i próbuje zastraszyć lub zmusić do współpracy.
To co dzieje się ostatnio wokół sprawy warszawskiej trójki odbieramy i rozumiemy jako kontynuację strategicznych i zaplanowanych państwowych represji. Jest to dla nas ważny sprawdzian, bo ruch, który nie wspiera osób, które podejmują ryzyko akcji bezpośredniej, nie ma racji bytu. Zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze daleka droga. Twórzmy wspólnie struktury wsparcia mogące przebić się tak przez mury więzienia jak i inne formy izolacji narzucone przez represje. Walczmy ze zwątpieniem i nie szukajmy powodów, na niesolidarność. Takie zawsze się znajdą. Wsparcie lub jego brak dla osób będących w sytuacji warszawskiej trójki robi różnicę.
Nie dajmy się podzielić! Podziały w ruchu to woda na młyn władzy – to ona na nich najbardziej korzysta. Nie chodzi nam o bezkrytyczne przyjmowanie wszystkich wpadek. Uczmy się z nich wspólnie, analizujmy i wyciągajmy wnioski. Angażujmy się bezpośrednio, jeśli krytykujemy to konstruktywnie, nie pozostawajmy na poziomie szkodliwych plotek.
Solidarnie przeciw represjom!